wtorek, 4 maja 2010

Film "Dobre serce" - recenzja

Dobro walczy do końca - o filmie "Dobre serce" (zobacz też deon.pl)

Film „Dobre serce”, zdobywca nagrody publiczności na krakowskim Międzynarodowym Festiwalu Kina Niezależnego OFF PLUS CAMERA, ma w sobie niezwykłą aurę. Jest to film o przemianie, o tym, że ludzkie spotkania, choćby całkowicie przypadkowe, mogą radykalnie przemienić życie. Filmów o takim wątku jest bardzo dużo.

Co wyróżnia ten obraz? Szczególny klimat i charakterystyczny dla islandzkiego reżysera sposób narracji: kontrasty wewnątrz scen oraz pomiędzy scenami, z których każda tworzy swoisty mikrofilmik. Takie podejście uderza od samego początku: film rozpoczyna się, co prawda, smutnie, dwoma osobnymi scenami umierania głównych bohaterów (w skrajnie odmiennych warunkach), ale zaraz trzecia scena wprowadza klimat komediowy.

Dwóch bohaterów jest ekstremalnie skontrastowanych. Pierwszy, Lucas, młodzieniec w sile wieku; drugi starszy, schorowany mężczyzna, Jacques. Pierwszy – bezdomny, jego jedynym przyjacielem jest mały kotek; drugi – zamożny właściciel baru, ze swoim nieodłącznym psem. Lucas umiera podcinając sobie żyły; Jacques dostaje już piątego ataku serca. Obaj poznają się na oddziale szpitala. Tutaj od razu zarysowuje się ich główne cechy. Młodszy nie widzi sensu życia; starszy uparcie walczy o każdą minutę dłużej. Lucas jest wcieloną dobrocią; Jacques wcieloną złością, zgorzknieniem i agresją.

Tak, przeciwieństwa się przyciągają. Wkrótce okazuje się, że obaj bardzo siebie potrzebują. Wszystko zaczyna się od egoistycznego planu Jacques, który kreuje się na dobrodzieja Lucasa. Zaczyna widzieć w bezdomnym młodzieńcu kandydata na następnego właściciela baru i kontynuatora jego dzieła. Lucas daje się przekonać: nareszcie ktoś go potrzebuje i widzi w nim jakąkolwiek wartość. I tak zaczyna się pełne komicznych momentów przyuczanie do zawodu, które wiele kosztuje Lucas, zmuszonego wysłuchiwać ciągłych narzekań swojego dobrodzieja.

Paradoksalnie, dobrodziejstwo Jacquesa polega także na tym, że Lucas staje się twardszy: zaczyna walczyć o siebie, o swoje życie, o swoje pragnienia, marzenia, bronić swoich decyzji. Z człowieka bezgranicznie ufnego, naiwnego, prostodusznego, który nie miał swojego zdania, który nie za bardzo wiedział, po co jest na świecie i co się z tym światem robi, wyrasta powoli odpowiedzialny mężczyzna. Bolesne doświadczenia życia wykuwają jego charakter. Jego naturalna dobroć zaczyna mieć większe szanse na przetrwanie w tym świecie.

Jednakże, wraz z kolejnymi scenami okazuje się, że dobrodziejem jest także całkowicie bezbronny i oddarty ze wszystkiego Lucas. Jacques bowiem zaczyna „mięknąć”, odkrywa zagubione wartości, do których zawsze tęsknił, choć potajemnie.

Lucas, zachował dobre serce; pomimo doświadczenia przemocy, zachował to, co miał najcenniejszego w sobie: dobroć. Chociaż jego życie kończy się niespodziewanie (jak źdźbła trawy, które dziś jest, a za chwilę go nie ma) to jednak dobro, które w nim było przetrwało. Moc dobra pokonała agresję i zgorzknienie Jacquesa, wzbudziła w nim niepokój i tęsknotę za dobrocią i pięknem, obudziła w nim skrywane i wstydliwe pragnienia łagodności i delikatności. Dzięki Lucasowi mógł je też zrealizować. Dostał on bowiem szanse: nowe serce. Stare, zmęczone goryczą, złością, nieufnością serce nie mogło mu dać życia. Być może tak było zniszczone, iż nic innego nie dało się już zrobić – trzeba było je wymienić.

Dobro walczy do końca o człowieka, o każdego człowieka. Finał jest zaskakujący: po ciasnych, ciemnych ulicach Nowego Yorku i duszności starego baru, nagle poraża przestrzeń, szeroki oddech, łagodność i piękno. Ostatnia scena jest jakby z innego filmu.

Dobre serce (orginalny tytuł: Good Heart). Produkcja: Dania, Islandia, USA, 2008. Premiera w Polsce 23 kwietnia 2010.

Reżyseria: Dagur Kári; scenariusz: Dagur Kári; zdjęcia: Rasmus Videbak; muzyka: Slowblow. Obsada: Paul Dano (Lucas), Brian Cox (Jacques), Isild Le Besco (April).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz