W szkołach wyższych zaczyna się rekrutacja. Absolwenci
wybierają te uczelnie, które są wysoko notowane, czyli dla których suma punktów
przyznawanych za różne aspekty działalności jest najwyższa. Uczelnie natomiast
wybierają tych absolwentów, którzy mogą się pochwalić odpowiednią ilością
punktów za wyniki w swojej dotychczasowej edukacji. Tak, ku przerażeniu
humanistów, edukacja i wychowanie kręci się wokół punktów, czyli odpowiednio
spreparowanych liczb. Każdy stara się przylepić sobie jak najwyższy w danej
hierarchii numerek.
Liczby wydają się być fetyszem współczesnej kultury
zachodniej (N. Rescher). Wprost obsesyjnie lubujemy się w wskaźnikach,
poziomach, kursach, stopniach, rankingach. Przyjmuje się nieraz, że tylko
tworzenie systemów kwantyfikacji jest drogą do dostarczenia spójnej,
wiarygodnej, wiedzotwórczej informacji i prowadzi do autentycznego rozumienia.
W badaniach społeczeństwa statystyka staje się wyrocznią, która dla decydentów
wyznacza jasną linię oddzielającą racjonalne decyzje i wybory
polityczno-gospodarcze od nieracjonalnych.