Efektowność kampanii reklamowych zależy między innymi od
wpadających w ucho, sugestywnych, pełnych aluzji haseł. Raz są one mniej raz
bardziej udane. Czasami można puścić wodze językowej wyobraźni i przetestować
hasła na ich odporność na ironię. Do takiego eksperymentu nadaje się choćby
jedno z dwóch bilbordowych haseł promowanych przez Fundację „Wolność od religii”. Wystarczą dwa
myślniki:
- Nie zabijam. Nie kradnę
- Nie wierzę.
Trzy deklaracje sformułowane w pierwszej osobie liczby
pojedynczej. Pierwsze dwie odzwierciedlają stan ograniczenia świadomości
moralnej wielu Polaków. Nieraz w konfesjonale można usłyszeć głos rzadko
praktykującego wierzącego: „no nie wiem, z czego się spowiadać, przecież nikogo
nie zabiłem, nikogo nie okradłem. Nie popełniam więc zła …”. Szybko przychodzi
na myśl refleksja: jeśli podobnie ograniczona ma być świadomość moralna i wrażliwość na zło ludzi, którzy
wyznają ateizm, to możemy wątpić w dobroczynność opowiedzenia się za nim w
życiu społecznym.