Brytyjski teolog, Nicholas Lash pisał kilka lat temu: „Nie
doceniamy zagrożenia, jakie stwarza dogłębna nieznajomość chrześcijaństwa w
kulturach współczesnego Zachodu. (…) Podejrzewam, że w Wielkiej Brytanii owa
ignorancja częściej przybiera trudniejszą do zidentyfikowania formę milczącego
założenia, że ‘wszyscy wiedzą’, co głosi chrześcijaństwo, i że ‘wszyscy
wiedzą’, że to fałszywe przesłanie” (Pytanie
o Boga. Świętość, mowa i milczenie). Słuchając czy czytając w Internecie
wiele dyskusji można odnieść wrażenie, że całkiem podobnie jest w Polsce. Brak
wiedzy o religii dotyczy nie tylko ludzi niechętnych Kościołowi, ateistów,
agnostyków, obojętnych. Coraz mniej wierzących zna swoją wiarę. Jej znajomość
ogranicza się nieraz do ogólnej wiedzy o tym, które właśnie mamy święta, kiedy
idzie się z koszykiem do święcenia, czy kiedy jest Wigilia. W sposób bezwstydny
obnażają to komentarze w polskim Internecie, artykuły dziennikarzy i ich
pytania w wywiadach i na konferencjach prasowych, a nawet, (sic!) uczestnicy
rekolekcji, czyli zdawałoby się ludzie zaangażowani religijnie. Po ponad
dwudziestu latach katechezy w szkole fakt ten budzi niemałe zdumienie.